Warhammer >> Zmierzch >> Bretonia (2526 – 2536)

| | A A


Autor: Nivo
Data dodania: 2007-07-24 22:57:01
Wyświetlenia: 4509

Bretonia
2526 – 2536

Ardeński Las wydał na świat wiele plugawych bestii Chaosu; wszystkie one były jednak niczym w porównaniu z istotą, która opuściła jego najciemniejsze mateczniki w roku 2530 Kalendarza Imperium. Majestatyczne twierdze ze strzelistymi, smukłymi wieżami, które stoją na granicach tej puszczy, tego straszliwego dnia zadrżały w posadach. Świat w ten sposób przywitał chodzącą grozę, manifestację podszytego zgnilizną zła, zapowiadając jeden z największych kataklizmów ówczesnej cywilizacji. Niewielu jednak potrafiło odczytać te znaki.


I. Budowa świątyni w Gisoreux

"Zobaczyć świątynię w Gisoreux i umrzeć"

Dwie rzeczy, które powinno się zrobić po czterdziestym roku życia

W roku 2505 według Kalendarza Imperium, jeden z rycerzy Graala, Sir Gionne le Founin, postanowił zakończyć swoje życie poszukiwacza sławy w największym mieście Bretonii, Gisoreux. Przeszłość tego dzielnego rycerza i niezrównanego wojownika pełna była chwalebnych i wielkich czynów – jeszcze za życia przez wielu był uznawany za ideał wszelkich cnót, które przystoją sługom Pani z Jeziora. Jesień życia wcale nie była dla Sir Gionne’a uciążliwa; choć ręce nie trzymały już tak pewnie miecza, a oczy nie widziały tak dobrze wrogów, rycerz Graala postanowił kontynuować swoją misję posługi Pani z Jeziora, w zgoła inny (choć nie mniej chwalebny) sposób. Osiągnięta chwała i bogactwa pozwoliły mu zbudować w Gisoreux jedną z większych świątyń poświęconych kultowi patronki bretońskiego rycerstwa. On sam postanowił doglądać tego miejsca i oddać za niego życie, jeśli będzie taka potrzeba.

Już wkrótce masywna budowla z ciosanych marmurów wyrosła na żyznej, bretońskiej ziemi, wzbudzając podziw i szacunek swoim ogromem, rozmachem i śmiałością architektonicznego rozplanowania. Nie było w całym państwie błędnego rycerza, który nie znał tej wspaniałej świątyni i cnotliwego męża, dzięki któremu powstała. Do Gisoreux napływali młodzi rycerze wraz z giermkami; swą chęcią życia, determinacją i wspaniałymi ideałami potrafili odświeżyć zepsutą atmosferę miasta, przeżartego zarzewiami buntu ciemiężonego motłochu.


II. Tajemnica Saevuer Boundeno

"Mówię Ci, ta smarkula to podrzutek! Niepodobna, żeby tak zachowywała się panienka z dobrego domu! Wyrodna, mówisz? Ciekawam jak dziateczki swoje odchowa, pewno takie same paskudy jak i ona wyrosną!”

Przekupa na targu Gisoreux

Napływ nowej krwi, chętnej niejednokrotnie do podejmowania trudnych i niewygodnych zadań, bardzo cieszył dzierżących władzę możnych Gisoreux. Postanowili odwdzięczyć się w sposób szczególny Sir Gionne’mu le Founin – wiadomym było (choć nikt nie śmiał poruszać tego tematu na salonach) że rycerz Graala nie ma jeszcze damy serca. Rozwiązaniem tej kłopotliwej sytuacji była młodziutka hrabina Saevuer Boudeno, córka jednego z najbardziej wpływowych władyków miasta i okolic, która miała zostać zań wydana.

Wielka feta odbyła się w dniu, gdy mężnemu rycerzowi udało się zdobyć uczucie pięknej szlachcianki – nawet chłopi świętowali, bo szlachta wielkopańsko zwolniła ich tego dnia z odrabiania pańszczyzny. Atmosfera była wyjątkowo spokojna, nastrój udzielił się wszystkim mieszkańcom Gisoreux.

Jednak tylko jedna osoba wiedziała o tym, że pewna paskudna tajemnica kryła się w cieniu tamtych radosnych wydarzeń. Młoda hrabina Saveur Boundeno była osobą obdarzoną wielkim temperamentem, lecz niewielkim intelektem. Jej niespokojna natura cierpiała katusze na dworskich balach i nudnych salonowych dywagacjach. Traf chciał, że w swych staraniach dążących do zmiany życia zaszła za daleko. Spotkała ludzi, którzy pokazali jej, że można żyć inaczej. Ludzi, którzy pokazali jej, że można służyć złu, co było w jej mniemaniu podniecające i bardzo pociągające. Hrabina Saveur Boundeno nawiązała nieświadomie kontakty z czcicielami Nurgla, pana Zarazy i Rozkładu.

Związani z kultem Chaosu umiejętnie wpływali na jej życie i zdążyli zrobić w nim wiele, nim ofiara poznała się na ich plugawych zamiarach. Historia pokazała, że udało im się zrobić wszystko – przygotować w pełni młodą dziewicę do spełnienia największej roli w Dziejów Upadku Bretonii. Straszliwe rytuały zasiały w niej ziarno Chaosu, które kiedyś miało wykiełkować. Ona nie miała jednak prawa o tym wiedzieć.


III. Narodziny Elgruna

"Ardeński Las pełen był zła. Czuli to wszyscy i chyba tak naprawdę nikt nie wierzył że młoda panienka ujdzie z życiem. Cóż za paradoks! Nie dość, że uszła ze swoim, to jeszcze dała nowe!."

Thiethamar

Wydarzenia, które miały miejsce w kilkanaście miesięcy po pamiętnej uroczystości zaślubin wstrząsnęły miastem. W dziwnych okolicznościach młoda hrabianka została porwana; grupa, która wyruszyła w pogoń za porywaczami (z Sir Gionne na czele) z przerażeniem stwierdziła, że ślad urywa się na rubieżach Ardeńskiego Lasu. Skrzyknięci w przeciągu kilku dni rycerze z okolicy sformowali spory oddział, który wtargnął w samo serce prastarej puszczy, wycinając w pień napotkanych mutantów. Po tygodniu ekspedycji, wiele serc straciło nadzieję na uratowanie pięknej hrabiny. Rycerz Graala, mąż porwanej, skrycie wierzył, że było to porwanie dla okupu i niedługo pojawi się wysłannik niosący żądania zbrodniarzy. Wściekłość opanowała jego ducha; uczucie bezsilności godziło w odwieczny, naturalny sprzeciw przeciwko nieprawości. Jednak gdy kolejny tydzień poszukiwań na terenie Ardeńskiej puszczy nie przyniósł nic, oprócz kilku poważnie rannych wojowników, rozum kazał wycofać się i czekać na rozwój wydarzeń. Nic więcej nie można było zrobić.

Hrabianka została porwana przez czcicieli Nurgla - tych, którzy odwiedzali ją w bluźnierczych koszmarach, gdy po upojnej nocy budziła się z krzykiem w ramionach swego męża. Zaciągnięta do najgłębszych i mrocznych mateczników Ardeńskiego Lasu, poddawana była złym rytuałom, które miały dopełnić wielkie dzieło. Osiem miesięcy czystego przerażenia, w wiecznie mrocznych kniejach pełnych kultystów i mutantów, którzy zdawali się otaczać ją „opieką” – wszystko to sprawiło, że młoda dziewczyna popadła w obłęd, osunęła się w pełnię błogiej nieświadomości i oderwania od rzeczywistości. Nie doznała jednak fizycznej krzywdy od swych porywaczy; ból przyniósł dopiero poród. W Ardeńskim Lesie powiła istotę, która była manifestacją boskiej potęgi pana Zarazy, Nurgla. Nadała mu imię : Marel Elgrun. Odtąd miało się ono pojawiać tylko w najstraszniejszych klątwach. Był to rok 2512.


IV. Czas Zarazy

"Znalim Zgniliznę Nurgle'a, to podłe choróbsko roznoszone przez umarlaki. Ale panie, nie wiedzielim, że to się tak szybko roznosi. Mój wuj, co wieszczy, rzekł mi, że z deszczem spadają wymiociny Nurgle'a i stąd taka złośliwość choroby."

Sołtys z pomniejszej wioski

Minęło kilkanaście lat. Stary Sir Gionne nadal świetnie się trzymał; choć podupadł na zdrowiu, nadal doglądał świątyni i pełnił w niej najróżniejsze obowiązki. Ból po stracie damy serca stał się pokrótce tylko ponurym wspomnieniem; jego umysł zaprzątało wiele innych zmartwień. Wzburzony motłoch Giseroux wielokrotnie w przeciągu tych lat dokonywał buntów i rozbojów. Bywało nawet, że dzielny rycerz Graala musiał wyciągać swój ukochany miecz i walczyć w obronie przybytku Pani z Jeziora. Sytuacja stawała się coraz bardziej napięta; w roku 2527 nieoczekiwanie na całą Bretonię spadł cios, który tylko pogłębił kryzys.

Zgnilizna Nurgla pojawiła się nagle i nikt nie potrafił odnaleźć ogniska choroby. Fala obrzydliwych mutacji przelała się przez cały kraj, zamieniając piękne miasta ze strzelistymi wieżami zamków, w siedliska na wpół oszalałych z choroby zmutowanych ludzi, którzy dopuszczali się bluźnierczych czynów. Szukano przyczyn – zwariowani wieszczkowie upatrywali się gniewu bogów i zmierzchu świata. Tym razem się nie pomylili.

Dwa lata pełne chaosu, strachu, zgnilizny i rozkładu mocno odbiły się na krainie szlachetnego rycerstwa. Gospodarstwa rolne upadły, pola stały ugorem; cały handel zamarł, a szeregi wojska zostały mocno przerzedzone. Przed pogłębieniem się krytycznych skutków tej straszliwej zarazy uchronili naród kapłani związani z kultem Shallyi – oni to odnaleźli cudowny lek, który cofał mutacje i odkażał żywność. W przeciągu następnego roku udało się całkowicie opanować epidemię Zgnilizny Nurgla.


V. Upadek Gisoreux

"Do świątyni Pani z Jeziora wkroczył mężczyzna przyodziany w ciemne, ciemniejsze niż otaczający go mrok, powłóczyste szaty. Jedyny pozostały obrońca tego przybytku – Gionne le Founin – wypełniając do ostatnich chwil swoją przysięgę, rzucił się na nieznajomego. Staruszek wymiarkował cios mieczem; nie mógł wiedzieć, że atakuje własnego syna. Mares Elgrun sparował cios i uniknął błyskawicznie wymierzonego sztychu; nie lekceważył starca, wiedział jednak że ten nie jest w stanie mu sprostać. Jednym ciosem powalił ostatniego obrońcę świętego przybytku. Nie mógł wiedzieć, że zabił swojego ojca. Huk ciała opadającego bezwładnie na bogatą marmurową posadzkę wkomponował się w odgłosy bitwy na zewnątrz. Choć w środku nie było żadnego źródła światła, Marens dokładnie widział plamę szkarłatu rozlewającą się wokół drgającego ciała; delikatna łuna ognia, który szalał w mieście, rozjaśniała nawet mroki świątyni. "

Relacja Jeana Giscarda
dawnego giermka le Founina, naocznego świadka jego śmierci

Niektórzy łączyli te wydarzenia z ruchami społecznymi, których początkowe stadium miało miejsce w Imperium – niesłusznie jednak. W 2530 roku, Mares Elgrun po raz pierwszy ukazał światu swoje oblicze. Wychowany przez tajemny kult w ciemnych matecznikach Ardeńskiego Lasu, był gotowy spełnić misję, którą jasno wytyczało mu przeznaczenie. Avatar Nurgla miał znaleźć świętego Graala. Artefakt ten miał posłużyć mu jako narzędzie do zrealizowania odwiecznych dążeń bóstw Chaosu. Wychowanek kultystów rozpoczął swoje poszukiwania; zjawił się w Gisoreux, w największym przybytku Pani z Jeziora. Był przekonany, że właśnie tam, wśród setek darów wielu pielgrzymów i rycerzy, odnajdzie się święty Graal. Sformował pierwszą hordę bestii, która miała posłużyć mu do podbicia i złupienia miasta, ten pierwszy oddział zyskał później nazwę Czarnych Zastępów.

Tak więc w 2530 roku z Ardeńskiego Lasu wylała się wielka fala mutantów i bestii, przywołanych przez kultystów z najodleglejszych zakątków Starego Świata. Horda parła przed siebie jak taran, miażdżąc i obracając w perzynę wszystkie twierdze i miasta. Trwający w swym zacietrzewieniu, wściekle broniący ustroju feudalnego władykowie, teraz pluli sobie w brodę - w obliczu zagrożenia szybka organizacja rycerstwa okazała się utrudniona, zważywszy na brak środków i upadek autorytetu króla. Pośpiesznie formowane szyki skazane były na straszną śmierć; gdy kanałami informacyjnymi rozeszła się wieść o nowym zagrożeniu, wielu władców księstw nie dawało jej wiary. Dopiero wypalone polana, setki ofiar i gryzący dym unoszący się pionowymi słupami ku niebu na jednej linii horyzontu uświadomiły wszystkim, że nowe zagrożenie jest całkowicie innej skali niż wszystkie poprzednie.

W dniu, gdy Czarne Zastępy przybyły do Gisoreux, wściekle wyjący wiatr rozrzucał wszędzie śnieg. Posiłki zdołały dojść na czas – setki mężnych rycerzy i giermków czekały na to, co miało nastąpić. Byli dobrze przygotowani; nietrudno było odgadnąć, że to właśnie Gisoreux będzie następnym celem.

Hordy wypełzły późnym wieczorem, dosłownie zalewając miasto skąpane w blasku pochodni. Przewodził im rosły mężczyzna na pięknym, karym koniu o karmazynowych ślepiach błyszczących w ciemnościach. Oddziały mutantów pokonały mury obronne w kilkanaście godzin; stare i skruszałe kamienie od lat nie były restaurowane, a machiny oblężnicze miotały ogromnymi blokami granitu raz po raz. Pierwsza krew ludzi polała się, gdy do starcia wkroczyły pierwsze szeregi obrońców - chłopów i młodzieńców uzbrojonych we wszystko co może uczynić krzywdę. Tuż za nimi, z bojową pieśnią na ustach, ruszyło bretońskie rycerstwo, do śmierci w chwale. Już po kilkunastu minutach walki dowódcy przejrzeli na oczy; w obliczu tak przeważających sił wroga widmo przegranej było pewne, można było tylko odsunąć je trochę w czasie. Przeraźliwe krzyki zarzynanych w śmiertelnym tańcu wznosiły się ku ciemnemu niebu jak litania.

Być może dzieje Bretonii potoczyłyby się inaczej, gdyby znakomita większość rycerstwa nie wyruszyła na podbój Skavenblight. To właśnie ich brak przesądził o upadku wielkiego Gisoreux.

Avatar Nurgla nie znalazł jednak w tym świętym miejscu mistycznego Graala. W akcie bezmyślnego szału i wściekłości, wyruszył na kolejne bretońskie twierdze, niszcząc wszystko i masakrując ludność. Tym samym kontynuował poszukiwania i knuł kolejne plany.

Jednak w 2533 do Elgruna przybyły wieści, które miały sprawić, by ten po raz pierwszy zdał sobie sprawę, jakie jest jego przeznaczenie. Grupa elfów z Athel Loren zaatakowała zgromadzenie w kniei Ardeńskiej i zamordowała jego mistrza. Wśród ofiar było wielu zaufanych i potężnych członków sekty. Coraz bardziej stawało się jasne, że w przeznaczenie Elgruna wplata się coraz więcej nitek.


VI. Bitwa u Źródeł

"To kapłany rozsierdziły bogów zła! Po cóż brali się za Zgniliznę Nurgla? Skoro była, znaczy że miała być! Nie miesza się szyków samym bogów! Ot, i mamy teraz, czego chcieliśmy! Mamy też winnych – nie zapominajmy o tym!"

Anonimowy wieszczek

Pewien straszny paradoks miał miejsce zaraz po upadku Gisoreux; winą za pojawienie się straszliwych hord obarczono kapłanów Shalyii, tych samych, którzy jeszcze nie tak dawno rozprawili się ze Zgnilizną Nurgla, zwiastunem nadejścia Maresa Elgruna. Sądzono, że zniszczenie ognisk choroby rozzłościło bóstwa Chaosu, a Czarne Zastępy są tego wyrazem. W czasie, gdy kolejne wsie i miasta padały pod naporem plugawych sił Avatara Chaosu, w większych miastach motłoch urządzał egzekucje tych, którzy niegdyś oddawali własne życie, by ratować inne. Powszechna nagonka na wyznawców kultu tej bogini – największego wroga Nurgla – zbierała swoje krwawe żniwo. Bretonia sama podkopywała swe nikłe szanse na odparcie wroga.

Pierwsze oddziały zjednoczone pod królewskim berłem wyruszyły w bój bardzo późno, po aż 6 miesięcy od tragedii w Gisoreux. Formacje ludzi stawiały dzielny opór nowemu wrogowi, jednak co bardziej przewidujący stratedzy wiedzieli że wewnętrznie słaba Breotnia sama nie podobała najeźdźcy. Wysłane do Tilei oddziały nie mogły już wrócić – pomóc mogła jedynie interwencja innych państw. Nie było jednak na to szans, Imperium zajęte było krwawą wojną domową. Sytuację względnie rozwiązać miała siła nieobecna dotychczas na arenie dziejów.

Avatar Nurgla, wśród szalonej ekstazy mordu i zgnilizny, doznał wizji, która kazała mu udać się na ziemie elfów – Athel Loren. Jako że miało to miejsce pod miastem Bricounne, ów widzenie nazwano widzeniem Bricońskim. Dokładnie w chwili, gdy Czarne Zastępy formowały się do ataku na ów miasto, Mares Elgrun zarządził odwrót i możliwie jak najprędzej wyruszył na południe, wycinając wszystko i wszystkich na swojej drodze. Niesamowita prędkość z jaką przemierzał kolejne mile świadczyła o tym, że cokolwiek zaświtało w jego chorym umyśle, bardzo nim wzburzyło.

Jednak stało się coś, czego nie spodziewał się nikt; na skraju pradawnych ziem elfów odbyła się wielka bitwa, która skończyła się porażką wojsk Chaosu. Ciężko raniony Mares Elgrun umknął z pola bitwy, snując plany powrotu na karty historii świata. Ten wspaniały sukces nazwano Dniem Furii Drzew – ponoć miłościwa Pani z Jeziora sprzyjała wtedy elfom. Nie był to jednak koniec…


VII. Chronologia

2505
Gionne le Founin przybywa do Gisoreux.

2510
Ceremonia zaślubin Gionne le Fuonin’a z młodą Saveur Boundeno.

2511
Porwanie żony rycerza Graala.

2527
Zgnilizna Nurgla sieje śmierć w całej Bretonii. Fala mutacji przelewa się przez kraj, nikt nie umie jej powstrzymać.

2529
Kapłani Shalyii odnajdują środek na pokonanie epidemii. Bretonia jest wyniszczona.

2530
Mares Elgrun opuszcza Ardeński Las na czele sformowanych przez siebie Czarnych Zastępów. Jego celem jest odnalezienie św. Graala.

2530/31
Avatar Nurgla niszczy Gisoreux i rozwścieczony niszczy wszystkie pobliskie miasta i wsie. Elfy dokonują zamachu na Theruna, mistrza zgromadzenia kultystów, które przygotowało przyjście na świat Maresa Elgruna. Sam Elgrun zaczyna zdawać sobie sprawę, że faktycznym celem mógł być on sam. Co więcej, Nurgle zorientował się, że Orion przejrzał jego plany(a przynajmniej ich część).

2532
Eskalacja prześladowań kapłanów, w szczególności Shallyi.

2533
Elfy dokonują zamachu na Theruna, mistrza zgromadzenia kultystów, które przygotowało przyjście na świat Maresa Elgruna.


2534
Wizja Bricońska, Mares Elgrun wyrusza do Athel Loren.

2535
Dzień Furii Drzew – rozgromione Czarne Zastępy tracą swojego dowódcę, który mocno zraniony umyka z pola bitwy. Elfie kommanda świętują zwycięstwo.
Lubię to
 Lubi to 0 osób
 Kliknij, by dołączyć


Dodaj komentarz, użytkowniku niezarejestrowany

Imię:
Mail:

Stolica Polski:



Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.




Artykuły

Gry komputerowe
Główne Menu

Gry RPG

Polecamy

Patronujemy
Aktywność użytkowników
madda99 zarejestrował się! Witamy!
_bosy skomentował Blood 2: The Chosen - recenzja
_vbn skomentował Mapy Starego Świata
wokthu zarejestrował się! Witamy!
_Azazello Jr skomentował Gdzie diabeł nie mówi dobranoc. "Mistrz i Małgorzata”, Michaił Bułhakow - recenzja
Gabbiszon zarejestrował się! Witamy!
Liskowic zarejestrował się! Witamy!
_Kamila skomentował "Brudnopis", Siergiej Łukjanienko - recenzja

Więcej





0.033 sek