Warhammer >> Opowiadania >> Zaufanie

| | A A


Autor: Greg
Data dodania: 2008-11-15 18:44:23
Wyświetlenia: 11208

Zaufanie

Wraz z listopadem do miasteczka Daumenstadt na wschodnich rubieżach Imperium przyszły deszcze. Deszcze ulewne, zimne, jesienne. Wypędziły kupieckie karawany daleko od Toporzej Szczerby, prowadzącej na drugą stronę gór i do szlaków wschodnich. Rozsiekły dukty na mięsistą papkę błota, uniemożliwiając podróż. Przelały się ulicami miasta, wypłukując gnój z rynsztoków i zmywając mchy ze zmurszałych dachów.

Tej nocy, kiedy przybył krasnolud Duri Ragarsson, Daumenstadt było ciche i puste. Z ryneczku znikły ostatnie kramy, a ci niefortunni podróżni, którym zdarzyło się w nim utknąć na czas słot, siedzieli pochowani po karczmach i gospodach.

Sam Duri, przemoknięty i zmęczony, zaciskając pod ręką jakiś niewielki tobołek, zawinął do podupadłego przybytku zwanego Czerwonym Smokiem. W środku było ciepło i sennie. Nie przeszkadzał smród rozlanego piwa, ani kopcących kaganków, zamówił zatem coś do wypicia i wcisnął się w przytulny kąt tuż za głównym piecem. Przyjemne ciepło paleniska powoli wysysało zimną wilgoć z jego ubrania.

Dopił piwo i oparł senną głową o ścianę. Zamyślony słuchał cichego szmeru nocnej mżawki. W pewnym momencie usłyszał nawoływania miejskiej straży i po chwili pod oknem, wychodzącym na ulicę, rozległ się stukot ciężkich, wojskowych butów. W tym samym momencie stary, marienburski zegar, stojący w rogu sali, wybił godzinę dziewiątą.

Duri poruszył się niespokojnie i poczuł, że jego zawiniątko uwiera go nieprzyjemnie w bok.

- "Pierwsza straż nocna" – pomyślał.– "Trzeba będzie niedługo ruszać."

Nie wyszedł jednak od razu. Wypił jeszcze trochę piwa i spory dzban miodu. Dopiero, gdy stary zegar powtórnie majestatycznie zadudnił, oznajmiając nadejście godziny dziesiątej, wstał i wyszedł na ulicę. Wstrząsnął nim dreszcz. Nieco chwiejnym krokiem podszedł do najbliższej ściany i oparł się o nią. Czekał aż szum deszczu zagłuszy szum w jego głowie, a zimno przegoni bolesny ogień niepokoju z serca. Wcale nie miał ochoty iść tam, gdzie musiał.

Po kilku minutach poprawił jednak szmatę, w którą zawinięty był jego tobołek i ruszył w dół ulicy. Szedł dosyć długo, aż w końcu dotarł do innej karczmy. Wojskowej gospody „Kufel i Topór”. Wszedł do wnętrza i zaraz ogarnął go gwar głosów licznych, siedzących w środku najemników. Czuł, że od tego hałasu zaczyna boleć go głowa.

Niezauważony przez nikogo przecisnął się na tyły budynku i po schodach wszedł na piętro. Pokój, do którego zmierzał, znajdował się na samym końcu długiego korytarza, w zachodnim skrzydle. Doliczył się odpowiednich drzwi i stanął.

- "Tu" – rzekł do siebie w duchu. – "Dobrze. Daleko... W tym hałasie nikt..."

Zamaszystym ruchem otworzył drzwi, jednocześnie wyciągając spod pachy zawiniątko. Siedzący w środku drugi krasnolud spojrzał na niego ze zdziwieniem, ale bez strachu. Uniósł się nieco. Huknął strzał. Krasnolud spojrzał najpierw na Duriego. Zachwiał się. Potem na buchającą ciemną krwią dziurę w swej piersi. Zrobił krok. Znów spojrzał na Duriego. Nie rozumiał. Wyciągnął do niego rękę. Zrobił krok. Jęknął. Upadł, zwinął się w spazmie i trzęsąc się wyzionął ducha.

Duri wyrzucił tobołek wraz z zawiniętym w nim pistoletem skałkowym. Rozejrzał się bezradnie i wyszedł, oddzielając się ciężkimi drzwiami od tego, co przed chwilą zrobił. Pobiegł dalej korytarzem i przez okno wydostał się na dach stojącej za karczmą stajni. Stamtąd przedostał się za ogrodzenie i uciekł do najbliższej bramy miejskiej. Tam czekał na niego objuczony kuc, na którego wskoczył i wyjechał, pędząc, jakby go diabli wszyscy gonili.

Zaraz znalazł się w lesie, na niewielkim trakcie. Strumienie błota spod kopyt ciężkiego kuca ochlapywały jego nogawice. Wiatr huczał wściekle w jego uszach i targał mu brodę. W pędzie niewielkie gałązki świszczały złowieszczo nad jego głową.

Kuc potknął się kilka razy na nierównej ścieżce i pośliznął na błocie, jednak Duri wciąż go pospieszał.

- "Nie żyje" – myślał gorączkowo. – "Umarł... bez słowa... Nic mu nie powiedziałem... Dlaczego nic nie powiedziałem? On nic nie powiedział... nie przeklął. To on był przeklęty... on był zdrajcą... Powinienem był mu powiedzieć. Zdradziłeś nas. Zawiodłeś nasze zaufanie. Kiedy górski król wezwał do bitwy, tyś nie stanął. Wszyscy polegli, tylko ty uciekłeś. Uciekłeś! Mówiłeś, że nie warto... nie warto walczyć i umierać tylko dlatego, że wielki król nie chce złożyć hołdu ludzkiemu cesarzowi. Nie warto walczyć, aby bronić tego, co nasze, naszej wolności... To przyszłość, mówiłeś. Przyszłość! Na bogów! Czyż nie lepiej stracić życie niż wolność? Opuściłeś nas... Oni polegli wszyscy... wielki król, ojciec, Snorri, Fergus, Drumi, Turi, Gutheim... Wszyscy... Tylko my dwaj, tylko my dwaj zostaliśmy... Teraz ty musisz umrzeć, a wraz z tobą ja umrę dla świata. Powinienem był mu powiedzieć... Powinienem..."

Kuc zacharczał nagle, zgubił tempo biegu i runął w błoto, a Duri wraz z nim. Uderzenie wybiło mu całe powietrze z płuc i chwilę leżał ogłuszony. Potem jęknął i powoli odpełzł na bok. Kuc kwiczał i panicznie rył kopytami ziemię. Obie tylne nogi miał połamane – krwawe ostrza kości rozcięły skórę i ścięgna.

Duri odpełzł kawałek w las, aby nie słyszeć tej agonalnej pieśni. Był obolały, czuł rwanie w lewym nadgarstku i ostry, kłujący ból żeber. Dotarł do niewielkiej, porośniętej wrzosami polany i zasiadł na jej skraju, opierając się plecami o drzewo. Deszcz kropił delikatnie na jego rozgrzane czoło. Chłód powoli przegryzał się przez jego ubranie i wpijał w ciało.

- „Ty mnie również zdradziłeś” – zahuczało mu w głowie. – „Ty zawiodłeś moje zaufanie. Zabiłeś mnie. Zabiłeś rodzonego brata... Największym grzechem dla nas krasnoludów jest zdrada. A najgorsze rodzaje zdrady, to zdrada króla, ojcobójstwo i bratobójstwo. Wszyscy jesteśmy przeklęci. Wszyscy jesteśmy przeklęci...”

Duri zacharczał, odkaszlnął i splunął krwią. W lesie coś zawyło. Na skraju polany, po drugiej stronie zamajaczył jakiś cień.

- „Upiór śmierci już idzie” – powiedział w myślach. – „Przez wszystkie wieki będzie nam śpiewał pieśń potępionych. Bo tak – jesteśmy przeklęci. Rozdarci między naszą tradycją, naszym honorem a miłością do naszych bliskich. Żaden z nas nie uda się do pradawnych sztolni boga Grungniego, aby pić nektar z kielichów naszych ojców. Będziemy się błąkać w ciemności i na wietrze. Wszyscy jesteśmy przeklęci. Wszyscy jesteśmy przeklęci...”

Duri zacisnął mocno powieki, a kiedy je otworzył, cienia już nie było – rozmył się, rozpłynął w nocy. Westchnął ciężko. Czuł się zmęczony. Głowa osunęła mu się na pierś.

Koniec
Lubię to
 Lubi to 0 osób
 Kliknij, by dołączyć
Zobacz też
Słowa kluczowe: zaufanie, warhammer, stary, świat, opowiadanie

Podobne newsy:

» Aktualizacja sekcji RPG!
33%
» Startuje Pafhammer!
29%
» Warhammer 2ed - karta postaci on-line
25%
» Nowy Świat Gier Planszowych
25%
» Konkurs w realiach Świata Mroku
25%
 
Podobne artykuły:

» Smoki w Starym Świecie!
60%
» Namiestnik rodem z Sylvanii!
55%
» Warhammer - języki!
29%
» Sabat, krwawy Sabat?
25%
» Wampirze Dary
25%

Mamy 11 zapisanych komentarzy

Altheriol
2008-11-16 16:52:48
| Odpowiedz
Słaby tekst, z zupełnie niepociągającą fabułą/puentą. Groteskowe przemyślenia głównego bohatera i brak jakiegokolwiek podsumowania dyskwalifikują jakościowo to opowiadanie. Do tego dochodzi kiepski styl, masa niefortunnych porównań/przymiotników i kiepska konstrukcja zdań (nie mówiąc już o jakiś napięciu czy innych wyższych emocjach związanych z czytaniem tekstu). Jednym słowem - cieniutko.


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
_aranthis
2008-11-22 21:49:04
| Odpowiedz
Krotko i rzeczowo, po krasnoludzku. Prosto-po krasnoludzku. Prawdziwie po krasnoludzku!


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
Arieen
2009-01-04 01:50:08
| Odpowiedz
Altheriol napisał/a: "Słaby tekst, z zupełnie niepociągającą fabułą/puentą. Groteskowe przemyślenia głównego bohatera i brak jakiegokolwiek podsumowania dyskwalifikują jakościowo to opowiadanie. Do tego dochodzi kiepski styl, masa niefortunnych porównań/przymiotników i kiepska konstrukcja zdań (nie mówiąc już o jakiś napięciu czy innych wyższych emocjach związanych z czytaniem tekstu). Jednym słowem - cieniutko."

Uważam, że jesteś zbyt surowy. Ten tekst nie jest wybitny, ale nie jest też zupełnie pozbawiony wartości. W przemyśleniach głównego bohatera Greg zawarł dość sporą dawkę emocji - dla mnie są one wiarygodne, a nie groteskowe. Brakuje ci podsumowania - ale czy naprawdę w tak krótkim tekście jest ono potrzebne? Moim zdaniem tu po prostu nie ma co podsumowywać. Puenta faktycznie taka sobie, a fabuła śladowa - ale to przecież miniaturka, forma zbyt krótka, żeby zbudować w jej obrębie jakąkolwiek (a co dopiero "pociągającą") fabułę. Można co najwyżej opisać jakąś scenkę i spróbować wyłożyć motywacje bohatera - i to Greg zrobił.

Inna sprawa, że Greg konstruuje zbyt krótkie i proste zdania - zdania złożone nie gryzą, a tylko dodają tekstowi jakości. Krótkie zdania są dobre, żeby coś mocno zaakcentować, ale nie powinny dominować w tekście.


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
Greg
2009-01-09 15:03:20
| Odpowiedz
Dzięki za obronę mojego tekstu, Arieen;]. Szczerze powiedziawszy nigdy nie miał być wybitny, to tylko etiuda. Aczkolwiek nie wiem, dlaczego tak się upieracie, że fabuła jest śladowa. Akcja - jak najbardziej. W szorcie trudno wcisnąć jakąś rozbudowaną akcję. Natomiast fabuła jest, tylko trzeba sobie trochę podopowiadać, użyć wyobraźni. Nie mówię, że zmotywowanie czytelnika do takiego działania akurat tutaj mi się udało. Ale przy odrobinie dobrej woli;]. Zarzuty techniczne, jak zwykle przyjmuję z pokorą, będę pracował nad zdaniami złożonymi;].

Co do komentarza Altheriola: jest bardzo demotywujący. Wystarczyłoby jakbyś napisał "to opowiadanie wybitnie nie przypadło mi do gustu".


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
Arieen
2009-01-09 21:22:30
| Odpowiedz
Greg napisał/a: "Dzięki za obronę mojego tekstu, Aireen;]. Szczerze powiedziawszy nigdy nie miał być wybitny, to tylko etiuda. Aczkolwiek nie wiem, dlaczego tak się upieracie, że fabuła jest śladowa. Akcja - jak najbardziej. W szorcie trudno wcisnąć jakąś rozbudowaną akcję. Natomiast fabuła jest, tylko trzeba sobie trochę podopowiadać, użyć wyobraźni. Nie mówię, że zmotywowanie czytelnika do takiego działania akurat tutaj mi się udało. Ale przy odrobinie dobrej woli;]. Zarzuty techniczne, jak zwykle przyjmuję z pokorą, będę pracował nad zdaniami złożonymi;]. "

Nie przekręcaj mojego pseudonimu, bardzo cię proszę.

Co do fabuły: dla mnie jest nią to, co w danym tekście zostało opisane, a nie to co potencjalnie ktoś mógłby sobie dopowiedzieć. Bo fabuła jest dziełem twórcy, a nie współdziełem odbiorcy - czytelnik może nadać tekstowi jakieś znaczenie, zinterpretować go, ale za autora wydarzeń szerzej nie rozpisze. Nie możesz w taki sposób bronić się przed zarzutem, że słabo rozwinąłeś fabułę, to to tak jakbyś powiedział, że fabuła "Władcy Pierścieni" to to, co napisał Tolkien i wszystko to, co zostało opisane w fan fiction, a tak nie jest. Fabułą jest to, co napiszę autor!To co dają od siebie czytelnicy jest interpretacją.


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
Greg
2009-01-09 21:55:14
| Odpowiedz
O, zrobił siem jakiś bug i cała moja długa odpowiedź siem nie wkleiła:/. Już poprawiłem pomyłkę z Twoim pseudonimem za którą przepraszam. A wywodu o fabule, który został bezpowrotnie stracony nie chce mi się powtarzać. Z grubsza starałem się przekazać, że źle sformułowałem swoją myśl i że elementem fabuły mogą być sugestie na podstawie których czytelnik sobie pewne fakty rekonstruuje sam. Np życie Duriego trzeba odtworzyć na podstawie jakichś tam aluzji i odniesień do przeszłości. No i dobra, niekoniecznie w tym tekście jest to zabieg udany, więc niech wam będzie, że fabuła jest do dupy. Nie narażajmy biednego Tolkiena na zrastanie się z fanartem, czy nie daj Boże! z twórczością Yeskova.


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
Arieen
2009-01-10 01:10:51
| Odpowiedz
Greg napisał/a: "O, zrobił siem jakiś bug i cała moja długa odpowiedź siem nie wkleiła:/. Już poprawiłem pomyłkę z Twoim pseudonimem za którą przepraszam. A wywodu o fabule, który został bezpowrotnie stracony nie chce mi się powtarzać. Z grubsza starałem się przekazać, że źle sformułowałem swoją myśl i że elementem fabuły mogą być sugestie na podstawie których czytelnik sobie pewne fakty rekonstruuje sam. Np życie Duriego trzeba odtworzyć na podstawie jakichś tam aluzji i odniesień do przeszłości. No i dobra, niekoniecznie w tym tekście jest to zabieg udany, więc niech wam będzie, że fabuła jest do dupy. Nie narażajmy biednego Tolkiena na zrastanie się z fanartem, czy nie daj Boże! z twórczością Yeskova. "

Aghr, aghr aghr, aghr.

No dobra, do rzeczy. Napisałam ładny, przemyślany komentarz, ale diabli wzieli, więc teraz krótko i treściwie.

1. Wyjaśnienia przyjęte.

2. Nie nabijaj się z mojego przykładu - wiem, że jest jaskrawy i ociera się o demagogie, ale zasadniczo Twoje wcześniejsze słowa tak można było zrozumieć. Chciałam Ci to dobitnie unaocznić. Ku przestrodze : pisz tak, żeby nie było wątpliwości, co właściwie masz na myśli.

3. Greg, jakie "niech wam będzie, że fabuła jest do dupy"? Czy ja napisałam, że jest do dupy"? Ja prosta dziewka jestem, jak pomyślę "dupa", to piszę "dupa". A jak piszę "fabuła śladowa", to myślę po prostu, że tej fabuły jest mało. I nic więcej. Gdzie ty tu dupę widzisz? :P


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
Greg
2009-01-10 11:50:11
| Odpowiedz
Nie nabijam się. Wizja łączenia Tolkiena z fanartem po prostu zadziałała na moją wyobraźnię i skorzystałem z okazji do wyrażenia głębokiej niechęci do Yeskova;]. W pierwotnej wersji mojej wypowiedzi (tej utraconej) odwoływałem się do twojego przykładu w tej części, kiedy kajałem się za niejasne wysławianie się;].

Co do problemu dupy... To już był wyraz frustracji po długiej i przegranej batalii z Systemem.


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
downbylaw
2009-01-23 10:21:18
| Odpowiedz
Altheriol, jeśli ten styl jest twoim zdaniem kiepski, to z przyjemnością przeczytałbym coś twojego autorstwa. Moim skromnym zdaniem styl to jedno, do czego absolutnie w tym tekście przyczepić się nie można. Fabuła jest ok., no ale to już kwestia mojego nieskrywanego sentymentu dla starego dobrego Warhammera... Mi natomiast najbardziej rzucił się w oczy sam krasnolud, który jest... cholernie mało krasnoludzki. Wchodzi cichcem, strzela zamiast ciąć, ucieka dachem, na kucu zmyka jak pierwszy lepszy zestrachany niziołek. Jakoś mi to nie leży w kontekście tych Warhammerowskich krasnoludów... no ale się wie, licencia poetica :) Dla mnie generalnie tekst jest ok.


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
Greg
2009-01-23 10:37:05
| Odpowiedz
Proszę nie szkalować wspaniałego narodu Małych Ludzi;P. Tak się składa, czego być może niektórzy domyślają się po moim awatarze, że mam wielki sentyment do hobbitów i hobbito-pochodnych, i większość moich postaci w Młotku była niziołkami, a nie upatrzyłbyś wśród nich tchórza. Jeden nawet był rycerzem najemnym:P.

Tym niemniej, nie oznacza to, że chciałem krasnoludów pokazać jako jakieś ofiary. Tę rasę również lubię - może dlatego, że również jest niska. Natomiast nie chciałem, żeby mój bohater był stereotypowym krzatem, który pierdzi, chla piwsko, zaczyna awantury w karczmach i bohatersko rzuca się na zielonoskórych. To jest nowy topos, krasnolud upadły;]. Jeśli przeżyje zostanie Zabójcą Trolli. Na marginesie przez lata grania w WFRP chyba nigdy nie spotkałem Zabójcy Trolli, który miałby coś na sumieniu. Wszyscy byli honorowi, czyści jak łza i najwyraźniej wyrzuceni z plemienia przez pomyłkę. Nie wspominając o tym, że nie szukali śmierci, a nawet gdyby chcieli, to mieli już tyle Wytrzymałości, że nie było to możliwe;].


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
Nivo
2009-01-24 00:16:03
| Odpowiedz
Greg napisał/a: "Na marginesie przez lata grania w WFRP chyba nigdy nie spotkałem Zabójcy Trolli, który miałby coś na sumieniu. Wszyscy byli honorowi, czyści jak łza i najwyraźniej wyrzuceni z plemienia przez pomyłkę."

A to ci dopiero! Wszyscy Zabójcy, których mieliśmy (nie) przyjemność spotykać jako drużyna, albo miałem (nie) przyjemność wprowadzać jako MG, to był społeczny margines. Leżący nieprzytomni we własnych rzygowinach, bełkoczący degeneraci. Oto miała być przestroga dla innych braci krasnoludów - tracąc swój honor, traci się godność, a więc i całe życie. Pozostaje tylko wrak.


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.


Dodaj komentarz, użytkowniku niezarejestrowany

Imię:
Mail:

Stolica Polski:



Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.




Artykuły

Gry komputerowe
Główne Menu

Gry RPG

Polecamy

Patronujemy
Aktywność użytkowników
madda99 zarejestrował się! Witamy!
_bosy skomentował Blood 2: The Chosen - recenzja
_vbn skomentował Mapy Starego Świata
wokthu zarejestrował się! Witamy!
_Azazello Jr skomentował Gdzie diabeł nie mówi dobranoc. "Mistrz i Małgorzata”, Michaił Bułhakow - recenzja
Gabbiszon zarejestrował się! Witamy!
Liskowic zarejestrował się! Witamy!
_Kamila skomentował "Brudnopis", Siergiej Łukjanienko - recenzja

Więcej





0.122 sek