W niewielu dyscyplinach sportu Polska uważana jest za liczącą się nację. Wyścigi na żużlu od lat wyłamują się z tych ram. Nasze stadiony gromadzą tłumy, a zawody przyprawiają fanów o dreszcze. Mimo to, wyścigi pozbawionych hamulców motocykli ciągle uważane są za sport niszowy. Dlatego też wydana przez Techland „Speedway Liga” nie ma co liczyć na świetne wyniki sprzedaży, ale nie przepuści jej żaden pasjonat brudnych jednośladów.
Nie jest to pierwsze podejście tego zespołu programistów do tematu. Nieliczni pamiętają może „FIM Speedway Grand Prix 3”, które okazało się, lekko mówiąc, klapą. Tak więc zadanie, które stanęło przed developerem do prostych nie należało. Trzeba było nadrobić masę błędów i nadszarpniętą opinię wśród żużlowców. Najgorszy chyba był brak jakichkolwiek punktów odniesienia, bo konkurencji w tym sektorze rynku gier komputerowych nie ma. W projekt włożono z pewnością dużo wysiłku i mogę śmiało orzec, że opłaciło się.
Tytuł oferuje standardowe tryby rozgrywki – multiplayer i singleplayer. Zajmijmy się najpierw tym drugim. Dla pojedynczego gracza przewidziano trening oraz pojedyncze biegi i mecz. Służyć mogą one do oswojenia się z zasadami rozgrywki, ale dosyć szybko się nudzą. Nic w tym dziwnego, bo głównym daniem jest Liga. Do wyboru mamy trzy różne dywizje, jednak nie uświadczymy ani jednej autentycznej drużyny. Podejrzewam, że niszowa gra wzbogacona o licencje kosztowałaby tyle, że jeszcze bardziej zawężyło by to grono potencjalnych odbiorców. Dla fanów Techland dołączył edytor. Internetowe fora obfitują już w modyfikacje, dodające autentyczne herby czy nazwiska, więc wystarczy poświęcić kwadrans googlowaniu.

Podczas sezonu nie wcielamy się w rolę trenera, ale pojedynczego zawodnika, którego de facto samemu tworzymy. Opcji jest niewiele, ale tak naprawdę spod kombinezonu i masy ochraniaczy i tak niewiele widać, więc nie ma czego się czepiać. Pomiędzy zawodami nad motocyklem będziemy czuwać poprzez wizyty w warsztacie. Do dyspozycji mamy kalendarz, tuning maszyny, czy skromne tabele ze statystykami. Najciekawsza jest możliwość obstawiania wyników u bukmachera. Wygrane pieniądze przydadzą się przy naprawach, czy modyfikowaniu motocykla. Kombinacji sprzętu jest multum i umiejętne ich dobieranie pozwala zmienić kupę bezwartościowego żelastwa w prawdziwego demona.
Same wyścigi odbywają się wedle reguł, które rządzą prawdziwymi zawodami. Mecz składa się z serii biegów, a w każdym z nich startuje po dwóch zawodników z obu drużyn. Jak spisuje się sztuczna inteligencja? Jeździ na dwojaki sposób. Albo bardzo zachowawczo, albo wprost bezmyślnie. Dość szybko na jaw wychodzi smutna prawda, że losy drużyny zależą tylko i wyłącznie od naszych poczynań. Szkoda, że nie mamy wpływu na sytuację kadrową w ekipie, a AI samo z siebie nie chce dokonywać transferów czy innych zmian w teamie. Przez to rozgrywka traci sens po zaledwie jednym sezonie i pozostaje nam zwrócić uwagę na tryb multi.
Składa się on zaledwie z pojedynczych wyścigów. Gra online różni się od single’a w jednej zasadniczej kwestii. Z sytuacji, w której, zamiast umiejętności, o zwycięstwie decydują bugi lub ping. Techland wybrnął w oryginalny sposób. W karierze system wykrywania kolizji był wykonany solidnie, choć czasem zachowywał się w nienaturalny sposób. Zlikwidowano go całkowicie, a zawodnicy dosłownie się przenikają, gdy robi się ciasno przy zakręcie. Logiczne jest więc, że nacisk kładzie się na styl jazdy. Możemy wybrać ustawienia arcade, które wykorzystują zaledwie kilka klawiszy i są idealne dla osób, które zaczynają przygodę z grą lub nie mają pojęcia o jeździe na motocyklu. Opcja realistyczna jest natomiast bardziej wymagająca. Niezbędna jest wiedza o mechanizmach odpowiedzialnych za pracę maszyny, a także podstawowych zasadach fizyki, które wpływają na tor jazdy. Szkoda, że nie ma trybu Liga Online, bo wtedy rozgrywanie po raz któryś tych samych zawodów miałoby jeszcze jakiś sens.

Szata graficzna zasługuje na kilka cierpkich słów. Każdy kto widział w telewizji, jak wygląda stadion do żużla, wie, że nie ma tutaj zbyt wiele do odwzorowania. Chmurki, trawka i czarny piach. Obiektów, na których przyjdzie się nam ścigać jest kilka i są wykonane całkiem estetycznie. Modele postaci wyglądają co prawda jak sprzed dwóch, trzech lat, ale można to wyjaśnić starym enginem, który pamięta jeszcze czasy „Chrome”. Za nic w świecie jednak nie zaakceptuję tego, że w 2009 roku na trybunach widzę płaskie, ruchome bitmapy, które mają udawać kibiców. Takie rzeczy bardzo kłują w oczy i psują jakiekolwiek pozytywne doznania związane z warstwą video. Jeśli chodzi o dźwięki, to warsztat brzmi jak warsztat, stadion jak stadion. Silniki warczą i sapią. Wszystko jest na swoim miejscu. W tle gra całkiem mocny rock, który nie zapada szczególnie w pamięć, ale ładnie wzbogaca szybkie tempo wyścigów.
Przygody Techlandu ze speedwayem idą z całą pewnością w dobrym kierunku. Z fatalnych produktów przeszliśmy już na etap przyzwoitych tytułów, w które programiści wkładają dużo pracy. Miejmy nadzieję, że tendencja zostanie zachowana, a może za jakiś czas Polacy będą mogli się chwalić czymś więcej niż FPS-ami. Nie polecam „Speedway Ligi” osobom, które nie interesują się tym sportem, bo gier wyścigowych na sklepowych regałach jest mnóstwo i większość oferuje znacznie więcej. Nawet, jeśli są to tzw. odgrzewane kotlety. Jeśli natomiast jesteś fanem żużlu, sięgnij po tę grę, ściągnij kilka modów i spokojnie wystarczy ci to do premiery kolejnej, miejmy nadzieję lepszej, wersji.
Ocena: 5/10
Produkt do recenzji dostarczył Wydawca, firma
Techland
