Gry PC >> Recenzje >> Blood Bowl

| | A A


Autor: Algeroth
Data dodania: 2009-07-23 15:27:18
Wyświetlenia: 8400

Blood Bowl - recenzja

Swego czasu miałem okazję rzucić okiem na przedpremierową wersję „Blood Bowl”, nowej gry wydawanej w Polsce przez CD Projekt. Zainteresowanych relacją sprzed premiery, odsyłam do niej, w skrócie jednak główną tezą tekstu było to, że „Blood Bowl” wydaje się pozycją solidnie wykonaną i nieszablonową, lecz skierowaną do specyficznej grupy. Tym razem miałem okazję pograć w pełną wersję gry. Szczerze mówiąc, już rozpakowując i instalując „Blood Bowl” zastanawiałem się, czy w stosunku do poprzedniej wersji coś się zmieniło, czy poprawiono jakieś błędy, które mnie irytowały w wersji beta etc. Szybko przekonałem się, jak jest w istocie, ale zacznijmy od początku.

Pamiętam to jak dziś – mój pierwszy dzień na boisku do Blood Bowl. Właśnie zapisałem się do KS „Łomot” i przyszedłem na swój pierwszy trening. Od początku zero taryfy ulgowej – w końcu przeciwnicy z drużyn Orków czy Chaosu nie będą mieli dla mnie litości. Dlatego też już po dwudziestu minutach znosili mnie nieprzytomnego na noszach… I tak niezły wynik. Gdy się ocknąłem, mimo że stwierdziłem brak dwóch zębów i zobaczyłem, że moja twarz mieni się przeróżnymi odcieniami fioletu, byłem pewny: to sport dla mnie!

Pierwsza kwarta

O co chodzi w „Blood Bowl”? Jak łatwo się domyślić z powyższego fragmentu wspomnień początkującego zawodnika, jest to niecodzienna odsłona gry w futbol amerykański. Niecodzienna, bo rozgrywana w bezwzględnym świecie Warhammera. Wykorzystano wiele elementów tego popularnego uniwersum, ponieważ twórcą pierwowzoru tej produkcji (planszówki o tym samym tytule), jest znane i lubiane Games Workshop, które udzieliło też licencji studiu developerskiemu Cyanide. Mamy tu więc wszystkie główne rasy świata Warhammera: Ludzi, Orków, Krasnoludy, Leśne Elfy, Gobliny, Skavenów, Jaszczuroludzi i Chaos. Zawodnicy każdej z ras mają swoje wady i zalety, oraz są predysponowani do danych strategii gry: walki na wyniszczenie, rozgrywki opartej na zwinności, czy wytrzymałości. Mają też sobie właściwe typy zawodników, charakteryzujących się różnymi umiejętnościami i parametrami. Nie jest to tylko teoria, gdyż autentycznie da się wyczuć wyraźne różnice między sposobami gry poszczególnych ras i należy do nich dostosowywać swoją strategię, aby je pokonać. Nieodłącznym elementem gry jest brutalna walka: silniejsze rasy za wszelką cenę starają się wyłączyć przeciwnika z gry przez wdeptanie go w murawę, zaś co zwinniejsze usiłują tego uniknąć.



„Blood Bowl” oferuje nam parę trybów rozgrywki dla jednego gracza (kampania, pojedynczy turniej, pojedynczy mecz), oraz analogiczne możliwości w trybie multiplayer (tu jeszcze dochodzi tworzenie zewnętrznej ligi z żywymi graczami, jednak główna zasada pozostaje ta sama). Rozgrywka we wszystkich trybach może opierać się na dwóch zestawach reguł: klasycznym turowym, będącym wiernym odwzorowaniem reguł planszówki i Blitz, dodającym rozgrywkę w czasie rzeczywistym z aktywną pauzą i wzbogaconym o dodatkowe zasady urozmaicające mecze. Mi tryb turowy zupełnie nie przypadł do gustu – jest strasznie powolny (szczególnie, gdy ruch wykonuje komputer) i cokolwiek nudnawy. Nic się tu nie zmieniło od wersji beta. Teoretycznie większe pole do popisu mają w tym przypadku gracze stawiający na strategię, jednak nawet dla nich oczekiwanie na przeciwnika może okazać się nużące. Przypuszczam, że grając na planszy i fizycznie rzucając kostkami można mieć przednią zabawę, ale w odsłonie wirtualnej zwyczajnie nie zdaje to egzaminu. Z kolei gra w czasie rzeczywistym to to, co Orki i inne stwory lubią najbardziej – dynamiczna walka o przewagę tak w poszczególnych starciach między zawodnikami, jak i w całych meczach. Dla tych, którzy lubią strategię pozostaje tu aktywna pauza, pozwalająca się zastanowić i wydać odpowiednie komendy swoim podopiecznym. Poza nią jednak wszystko dzieje się szybko i trzeba wykazać się sporą podzielnością uwagi i refleksem, by ogarnąć całe pole gry.

Teraz jeszcze parę słów o najważniejszym trybie gry dla jednego gracza: kampanii. Prowadzimy w niej stworzoną przez siebie drużynę dowolnej rasy przez szereg turniejów i sezonów. Ciekawa jest tu mnogość funkcji menedżerskich i ekonomicznych: każdy zawodnik się rozwija, nabywa nowe umiejętności i poprawia swoje parametry, ale i z czasem się starzeje, a także często ulega kontuzjom wyłączającym go z kolejnych meczów, lub wpływających na jego dyspozycję. Dostępna jest też cała gama sprzętu dla zawodników (hełmów, pancerzy etc.) poprawiających możliwości sportowców. Natomiast przed każdym meczem możemy wybierać ze sporego wachlarza wspomagaczy drużyny: począwszy od łapówek dla sędziego i zawodników przeciwnika, przez najmowanie dodatkowej publiczności, a na magicznym dopingu skończywszy. Wszystko natomiast opiera się oczywiście na pieniądzach, czyniąc z ligi Blood Bowl namiastkę naszego rodzimego PZPNu.

Wiele razy już siedziałem na widowni boiska, jednak „od środka”, podczas mojego pierwszego ligowego meczu, wyglądało ono wprost niesamowicie! Wypielęgnowana trawa, w którą tuż po pierwszym gwizdku zaczęła wsiąkać krew, całe otoczenie murawy, z ryczącą publiką i cheerleaderkami, i wreszcie sami zawodnicy prężący muskuły i wrzeszczący, by przerazić przeciwnika. Wszystko to składało się na niesamowitą atmosferę meczu. Jednak nie mogłem się nią zbyt długo rozkoszować, bo po drugiej akcji minotaur z drużyny Chaosu wyrósł przede mną jak ściana i powalił mnie, pozbawiając przytomności i łamiąc jednocześnie rękę.

Druga kwarta

Od strony audiowizualnej „Blood Bowl” prezentuje się nieźle, choć całkiem różowo nie jest. Oprawę graficzną wykonano dość starannie i postarano się, by wiernie oddawała klimat świata Warhammera: zawodnicy z poszczególnych ras wyglądają tak, jak powinni, boiska umiejscowione są w fantastycznych i zróżnicowanych lokacjach, a na publiczność składają się przeróżne stworzenia. Modele postaci opracowane są dobrze, choć mogłyby mieć nieco więcej detali. Kuleją natomiast animacje zawodników – nieraz wyglądają sztucznie i kanciasto, jakby brakowało im paru klatek (tymczasem gra trzyma 60fps). Zdarza się też przenikanie przedmiotów, a szczególnie piłki z powierzchnią boiska. Całokształt jednak nie wygląda źle i nie odstrasza. Na uwagę natomiast zasługuje naprawdę fajnie zrobiony interface użytkownika – wszystkie menu, przez które się przebijamy między meczami (a jest ich sporo) wyglądają ciekawie i trzymają klimat fantasy: wszystko jest spójne artystycznie i intuicyjne.



Udźwiękowienie gry jest poprawne i niestety tylko poprawne. O ile odgłosom walki (okrzykom graczy, szczęku pancerzy, rzutom kostkami etc.) nie można niczego zarzucić, o tyle komentarz pozostawia sporo do życzenia. Przez całą grę prowadzą go te same dwie postacie, jednak ich repertuar odzywek jest stosunkowo mały i już w drugim meczu teksty zaczynają się powtarzać. W sytuacji, gdy w jednym turnieju kampanii tych meczów do rozegrania jest co najmniej pięć, szybko dochodzi do tego, że komentarz się wycisza, bo tylko irytuje.

Po paru sezonach gry w lidze złamania przestałem już liczyć, a za swój największy sukces uznawałem to, że jeszcze żyję. Nie wszyscy z mojej drużyny mieli tyle szczęścia. Powoli jednak pięliśmy się w rankingach, by w końcu znaleźć się czele tabeli. W tym sezonie też po raz pierwszy przez cały mecz pozostałem przytomny!

Trzecia kwarta

Wszystkie wyżej wspomniane mankamenty pozostawałyby na drugim planie, gdyby grywalność „Blood Bowl” stała na wysokim poziomie. Czy tak jest w istocie? I tak i nie: ta gra przeznaczona jest dla bardzo wąskiego grona odbiorców, musi się autentycznie spodobać i wciągnąć, by chciało się nam brnąć przez kolejne potyczki. Przeciętny gracz przejdzie zapewne parę meczów, by potem się zniechęcić i odstawić grę na półkę, tym bardziej jeżeli zacznie swoją przygodę z „Blood Bowl” od trybu turowego. Jeżeli jednak od pierwszej chwili złapie bakcyla, pozycja ta zapewni mu całe mnóstwo zabawy, wbrew pozorom także tej wymagającej ruszenia głową. Ja sam znalazłem się na pograniczu: z początku gra mi się bardzo podobała, z czasem jednak nieco znużyła (do czego przyczyniło się to, że parę razy wykrzaczyła mi się do pulpitu tuż przed ostatnim gwizdkiem).

Na koniec jeszcze parę słów o wydaniu i spolszczeniu. Grę dostajemy w standardowym boxie DVD, a oprócz płyty i instrukcji znajdziemy w nim tylko kartę rejestracyjną. Instrukcja wydana jest starannie i nie doszukałem się w niej literówek, czy innych błędów. Komunikatywnym językiem objaśnia wszelkie zawiłości gry w „Blood Bowl”. Inną parą korków jest jednak polonizacja. CD Projekt przyzwyczaił nas do wysokiego poziomu spolszczenia gier i wielkie było moje zaskoczenie, gdy się okazało, że tu polski wydawca się nie popisał. Gra otrzymała kinową polonizację, co było krokiem słusznym – trudno byłoby w Polsce chyba znaleźć dobrych komentatorów futbolu. Tłumaczenia tekstów pisanych jednak trochę kuleją: nie dość, że nie wszystkie kwestie na ekranie zostały przełożone na polski (na przykład pojawiające się na ekranie ładowania), to jeszcze niektóre przetłumaczono strasznie infantylnie i nieadekwatnie do klasyfikacji wiekowej gry (16+). Dodatkowo irytuje niekonsekwencja w tłumaczeniu imion zawodników i nazw drużyn: niektóre starano się mniej lub bardziej udanie przełożyć, inne zaś pozostawiono w ich angielskiej formie. Efektem jest nieciekawa mieszanka. Usterki te teoretycznie nie są poważne, jednak mi przeszkadzały.



W końcu moje marzenia się spełniły: miałem w rękach puchar ligi Blood Bowl. Właściwie to w jednej ręce, bo drugą wspierałem się na kuli, ale uczucie nie było przez to mniej wspaniałe. Patrzyłem na to, co zostało z orczej drużyny pokonanej w finałowym meczu: trzech zawodników w miarę sprawnych, reszta nieprzytomna lub martwa. Czułem się dumny, choć wiedziałem, że to koniec mojej kariery – po co kusić los dłużej?

Czwarta kwarta

Nie można powiedzieć, że „Blood Bowl” jest grą rewelacyjną, ale i w żadnym razie nie można jej określić mianem gniota. Jest to solidnie wykonana pozycja, która jest w stanie dostarczyć mnóstwa rozrywki. Pewne niedociągnięcia w formie nadrabia wtedy z nawiązką frajdą płynącą z rozgrywki i sporą miodnością. Problem jednak jest taki, że prawdopodobnie nie znajdzie wielu entuzjastów, a szkoda. Tak, jak w przypadku bety, tak i teraz zachęcam wszystkich miłośników Warhammera, gier mniej lub bardziej strategicznych i futbolu amerykańskiego do dania szansy „Blood Bowl” – zdecydowanie warto!

Ocena: 7/10



Grę do recenzji dostarczył wydawca, firma CD Projekt
Lubię to
 Lubi to 0 osób
 Kliknij, by dołączyć
Galeria

Przejdź do pełnej galerii Blood Bowl

Zobacz też
Słowa kluczowe: blood, bowl, cyanide, studio, cd, projekt, recenzja

Podobne newsy:

» Blood Bowl - konkurs!
62%
» Wyniki konkursu Blood Bowl
62%
» Steam-owe premiery 11.10.12
43%
» Wielki Giermasz CD Projekt
40%
» Znamy datę premiery Diablo 3!
36%
 
Podobne artykuły:

» Blood Bowl - przedpremierowe testy!
75%
» Z cyklu klasyki - Blood 2 The Chosen!
31%
» Call of Juarez: Bound In Blood - recenzja
25%
» Sierociniec - recenzja filmu!
22%
» Fantazyn #6 - recenzja!
22%

Mamy 4 zapisanych komentarzy

Nivo
2009-07-23 15:37:28
| Odpowiedz
A na jednym ze screenów:
http://www.gry.unreal-fantasy.pl/blood-bowl--8-170,gal.html

Widzę nazwę zespołu, która wcale nie ustępuje propozycjom naszych konkursowiczów, hehe ;)


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
Algeroth
2009-07-23 15:54:11
| Odpowiedz
Nivo napisał/a: "A na jednym ze screenów:
http://www.gry.unreal-fantasy.pl/blood-bowl--8-170,gal.html

Widzę nazwę zespołu, która wcale nie ustępuje propozycjom naszych konkursowiczów, hehe ;)"


Nazwa była hołdem dla konkursu :P Ale za to widzę, że w całym tekście formatowania wcięło: brak wytłuszczeń i kursywy. I na dodatek jakieś dziwne dziury? No i piąta strona przy wyświetlaniu podzielonym jest pusta :P I tam, gdzie było zaznaczone [Tu link do tekstu] powinien być link do poprzedniego tekstu :P


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
Nivo
2009-07-23 16:10:08
| Odpowiedz
Link dodałem, ale przy stronicowaniu wyłączany jest HTML, więc i nie zobaczysz tam efektów. Postaram się coś z tym zrobić, ale sprawa jest ciężka.


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
Algeroth
2009-07-23 16:28:45
| Odpowiedz
Nivo napisał/a: "Link dodałem, ale przy stronicowaniu wyłączany jest HTML, więc i nie zobaczysz tam efektów. Postaram się coś z tym zrobić, ale sprawa jest ciężka."

Hmm faktycznie - bez stronicowania całe formatowanie jest :/ To chyba jednak wyłączę tę funkcję...


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.


Dodaj komentarz, użytkowniku niezarejestrowany

Imię:
Mail:

Stolica Polski:



Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.




Artykuły

Gry komputerowe
Główne Menu

Gry RPG

Polecamy

Patronujemy
Aktywność użytkowników
madda99 zarejestrował się! Witamy!
_bosy skomentował Blood 2: The Chosen - recenzja
_vbn skomentował Mapy Starego Świata
wokthu zarejestrował się! Witamy!
_Azazello Jr skomentował Gdzie diabeł nie mówi dobranoc. "Mistrz i Małgorzata”, Michaił Bułhakow - recenzja
Gabbiszon zarejestrował się! Witamy!
Liskowic zarejestrował się! Witamy!
_Kamila skomentował "Brudnopis", Siergiej Łukjanienko - recenzja

Więcej





0.345 sek