Gry konsolowe >> Recenzje >> Call of Duty 4: Modern Warfare

| | A A


Autor: Panzer
Data dodania: 2009-08-01 13:13:04
Wyświetlenia: 5640

Call of Duty 4: Modern Warfare - recenzja

Seria Call of Duty dawno temu zrzuciła z tronu najpopularniejszych wojennych FPS „Medal of Honor” i niepodzielnie panuje w tej gałęzi rynku. Inifinity Ward wydało trzy części cyklu, z których każda zabierała nas na fronty ogólnoświatowego konfliktu z państwami Osi. Wnosiły tak naprawdę niewiele nowego, wykorzystując jedynie sprawdzoną formułę. Po kilku latach tego procederu programiści postanowili zaryzykować i całkowicie odmienić oblicze swojego dzieła. Efektem jest Modern Warfare, będące jednocześnie dowodem na to, że bez ryzyka nie odnosi się olśniewających sukcesów.

Najnowsze Call of Duty porzuca koncepcję odgrywania historycznych bitew i przenosi nas w niedaleką przyszłość – do roku 2011. Rosyjskie władze prowadzą otwartą wojnę z krajowymi ultranacjonalistami, ale świat na razie jedynie bacznie obserwuje rozwój sytuacji. Aby odwrócić uwagę USA i Wielkiej Brytanii, przywódca rebeliantów, Imran Zakhaev, postanawia zaopatrzyć w broń rewolucjonistów w Arabii Saudyjskiej. Na Bliskim Wschodzie wybucha wojna domowa. 

W tym momencie rozpoczyna się nasza przygoda z Call of Duty 4, a swoje pierwsze kroki przyjdzie stawiać nam na brytyjskim poligonie, należącym do sił SAS. Poznajemy tutaj jednego z dwóch głównych bohaterów – pana MacTavisha, znanego również pod pseudonimem Soap. Po przejściu krótkiego treningu, wraz ze swoim nowym oddziałem, pod dowództwem kapitana Price’a, udajemy się nad Morze Beringa. Misja wydaje się prosta, wystarczy opanować frachtowiec pod estońską banderą i odzyskać tajemniczy ładunek. Na miejscu okazuje się, że jest to radziecka głowica nuklearna, a jej docelowym odbiorcą miał być prowodyr przewrotu w Arabii – Al-Asad. W takiej sytuacji USA oraz Brytyjczycy nie mają wyjścia i wkraczają do akcji.

Jak widać, fabuła przypomina swoją formą popularne od dawna książkowe polityczne fikcje, które zalegają masowo na księgarnianych regałach. Skonstruowano ją w przemyślany sposób i zaopatrzono w kilka bardzo dramatycznych zwrotów akcji. Modern Warfare warto przejść choćby z uwagi na scenariusz, który z powodzeniem mógłby stanowić szkielet pod bestsellerową powieść czy filmowy hit. O niewielu FPS można to powiedzieć.

Przyjdzie nam pokierować poczynaniami aż czterech różnych osób, ale tylko dwie z nich można określić mianem głównych bohaterów. Pierwsza z nich to wspomniany Soap, którym sterujemy przez zdecydowaną większość misji. Sporo uwagi poświęcono tutaj także inwazji Amerykanów na Arabię Saudyjską, którą obserwować będziemy z oczu Paula Jacksona. Najkrócej dane nam jest wczuwać się w Price’a, grając nim tylko w dwóch rozdziałach oraz anonimowego pilota, któremu poświęcono zaledwie kwadrans.

Misje rozrzucono po wielu niegościnnych rejonach świata. Oprócz Arabii, zwiedzimy kilka odległych zakątków Rosji oraz Azerbejdżan. Działać będziemy zarówno pod osłoną nocy, wykorzystując posiadane noktowizory oraz element zaskoczenia, jak i w dzień. Soap bierze udział głównie w mniejszych akcjach SAS za linią wroga, gdzie najważniejsze jest pewne, szybkie i precyzyjne uderzenie w przeciwnika. Jackson natomiast walczy w otwartych bitwach, w które uwikłani są nie tylko piechociarze, ale również ciężki sprzęt.

Większość zadań polega na zdobywaniu ufortyfikowanych pozycji wroga lub sabotowaniu jego sprzętu. Choć wytyczne nagminnie się powtarzają, wcale nie odbiera to przyjemności z gry, głównie za sprawą wszechobecnej, intensywnej akcji. Raz działamy pod ostrzałem wrogich helikopterów, później sami atakujemy bojowników z powietrza. Czasem staramy się pozostać w ukryciu, wspieramy z karabinu snajperskiego sprzymierzeńców lub szybko przemy do celu, aby zdążyć przed upływem limitu czasowego.

Wśród misji znajdziemy dwie perełki. Pierwsza to wspomnienia Price’a, zabierające nas piętnaście lat wstecz – do Prypeci, gdzie mamy przeprowadzić zamach na Zakhaeva. Tutaj liczą się przede wszystkim zachowanie anonimowości i celne strzały z karabinu snajperskiego. Drugą jest rozdział, w którym zasiądziemy przed monitorami na pokładzie uzbrojonego w działa najróżniejszego kalibru samolotu. Otoczenie obserwujemy wtedy w podczerwieni, a przeciwnicy to jedynie małe sylwetki poruszające się pomiędzy zabudowaniami. Takie urozmaicenia nie tylko zapobiegają sytuacji, w której gra staje się monotonna, ale przede wszystkim sprawiają olbrzymią frajdę, będąc jednymi z najciekawszych leveli w Call of Duty 4.

Zabawa nie traci na atrakcyjności nawet po kilku wcześniejszych ukończeniach przygody. Jest dobitnym dowodem dla programistów, że wystarczy przyłożyć się do pracy, zamiast bombardować swoich klientów kolejnymi DLC, które mają zapełnić braki w pierwszym wydaniu. Chyba, że robi się to z czystej chciwości.

Bohaterom pozwolono na posiadanie przy sobie dwóch rodzajów broni jednocześnie, można więc dowolnie dobierać kombinacje dostępnego sprzętu, a jest go mnóstwo. Ciężko mi nawet podać w przybliżeniu liczbę karabinów, strzelb, granatników i tym podobnych narzędzi zagłady, które możemy wziąć w ręce. Do tego dochodzą granaty, c4, miny i pomocny przy bliskich starciach nóż.

Poznanie słabych i silnych stron obecnego w Call of Duty arsenału niejednokrotnie uratuje nam życie, szczególnie na wyższych poziomach trudności. Jest ich łącznie cztery, a gra sama sugeruje, który byłby dla nas idealny, analizując czasy osiągnięte na torze przeszkód podczas tutoriala. Jest to bardzo mądre rozwiązanie i ułatwia podjęcie decyzji. 

Na kilka słów zasługuje najcięższy tryb gry – weteran. Stanowi on jedno z największych wyzwań, czekających obecnie na posiadaczy Xboxów 360. Szkoda tylko, że otrzymuje to miano głównie ze względu na wykorzystywanie wszelkich niedociągnięć i niedogodności Modern Warfare. Przede wszystkim bezwzględnie obnaża braki w AI zarówno przeciwników jak i naszych towarzyszy. Ci pierwsi zostali zaprogramowani tak, aby przede wszystkim atakować gracza, co bywa wyjątkowo uciążliwe. Czasem dochodzi do absurdalnych sytuacji, gdy wkraczamy do okolicy, w której ma miejsce zacięta wymiana ognia. Jeśli wystawimy choćby czubek głowy zza osłony, wszyscy terroryści jak jeden mąż odwracają lufy w naszą stronę i błyskawicznie kończą grę. Irytuje również szósty zmysł bojowników, wiedzących doskonale, gdzie kryje się gracz, choćby dopiero pojawili się na miejscu akcji. 

Jeśli zaś chodzi o towarzyszy, nie zmienili się ani trochę od czasu pierwszego Call of Duty. Nadal dzielą się na dwie grupy – mięso armatnie, które bezmyślnie ginie w dużych ilościach, oraz nieśmiertelnych, będących zwykle ważnymi członkami zespołu. Obie kategorie mają jednak jedną cechę wspólną. Nigdy nie poruszają się naprzód sami z siebie. W każdej kolejnej misji spotykamy miejsca, w których przeciwnik respawnuje się do chwili, w której zdobędziemy jego przyczółek. Jeśli nie zrobimy tego samodzielnie, obie strony konfliktu będą nieustannie zasilane nowymi żołnierzami, a walka przeciągać się będzie w nieskończoność, gdyż nikt nie odważy się podjąć ofensywy.

Niektóre z tych braków wymagają napiętnowania, bo są to po prostu archaiczne rozwiązania, z którymi dawno powinni rozstać się programiści. Fakt, że nadal są wykorzystywane w Infinity Ward dziwi szczególnie przez to, że Modern Warfare z założenia miało zrywać ze starymi standardami, panującymi w Call of Duty. Na usprawiedliwienie twórców można jednak dodać, że braki w AI uwidaczniają się głównie przy najwyższych poziomach trudności.

Fascynujące jest to, że pomimo wytkniętych niedociągnięć, nadal mamy do czynienia z niezwykle grywalnym produktem, który dostarcza mnóstwo radości i satysfakcji. Modern Warfare ma tak naprawdę dwa oblicza. Przede wszystkim jest do doskonała metoda na stres i nudę, które łatwo zwalczyć podczas gry na rekrucie. Natomiast z drugiej strony stanowić może spore wyzwanie dla ambitnych graczy, którym nie straszna frustracja i częsty loading screen.

Call of Duty 4 wykorzystuje pokrewny jej poprzedniczkom engine. Został on wyraźnie zmodyfikowany i prezentuje się naprawdę nieźle. Jego najmocniejszą stroną są doskonale, jak na konsolowe standardy, wykonane tekstury oraz pomysłowo zaprojektowane lokacje. Wszystkie są co prawda do bólu liniowe, ale odpowiadający za nie graficy mogli dzięki temu popisać się pomysłowością i pracowitością. Wybuchy wyglądają bardzo efektownie, a poskręcane smugi dymu za pociskami z RPG na długo pozostaną w mojej pamięci. Jedyną słabą stroną oprawy graficznej Modern Warfare jest woda, która wygląda sztucznie i poza odbijaniem światła nie reaguje w najmniejszym stopniu na otoczenie.

Przestarzała jest także uwzględniona w grze fizyka. Postacie ładnie lecą w powietrzu, gdy pod nogami wybuchnie im pocisk, ale po schodach zsuwają się już jak sztywne manekiny. Denerwuje także to, że nasz bohater często potrafi zablokować się, zahaczając ramieniem o ścianę, szafkę czy inną postać. Sprawnie wprowadzono natomiast do Call of Duty możliwość strzelania przez cienkie przedmioty, takie jak ściany czy drewniane drzwi. Element ten aż prosi się o rozbudowany system krycia się za przeszkodami, co niezwykle pozytywnie wpłynęłoby na realizm rozgrywki.

Mapy do rozgrywki przez sieć LIVE! są zbudowane na podstawie lokacji z kampanii single player. Łatwo znaleźć pełne serwery, dzięki czemu rozgrywka online jest równie intensywnym doznaniem jak walka z sterowanymi przez AI przeciwnikami. Choć od premiery minęło już sporo czasu, Modern Warfare nadal dobrze trzyma się w rankingach gier multiplayer, pomimo konkurencji ze strony takich gigantów jak „Halo 3” czy „Gears of War 2”.

Warstwa audio trzyma poziom całej produkcji i jest niewątpliwie dziełem doświadczonych profesjonalistów. Odgłosy walki są doskonałe i pozwalają się wczuć w wojenną atmosferę. Linie dialogowe napisane są w ciekawy sposób i w kilku przypadkach wzbogacono je o umiejętne dowcipy i nawiązania do znanych filmów. Briefiengi przed misjami mają postać animacji, przypominających obraz uzyskiwany z satelitów szpiegowskich. Mają miejsce podczas loadingu poszczególnych leveli, czym zaoszczędzono graczom sporo czasu. 

Przeciwnicy posługują się swoimi rodzimymi językami, a ważne dla fabuły postacie mówią z odpowiednio dobranym do narodowości akcentem. Miło jest grać, gdy ma się świadomość, że twórcom zależało na wyprodukowaniu dopracowanej strzelanki. Muzyka odgrywa drugorzędną rolę i zwykle zanika gdzieś w huku wystrzałów, choć w kilku etapach z limitem czasowym sprawnie buduje napięcie.

Call of Duty 4 miało zerwać z pozostałymi częściami cyklu i robi to skutecznie. Praktycznie wszystkie aspekty rozgrywki zmodyfikowano lub poddano całkowitej przebudowie. Pozostało jedynie słabe AI, nadrabiane jednak przez grywalność i intensywność doznań. Modern Warfare jest bez wątpienia tytułem, z którym konkurować mogą jedynie najlepsze gry. Każdy konsolowiec powinien mieć go w swojej kolekcji.

Ocena:9/10


Lubię to
 Lubi to 0 osób
 Kliknij, by dołączyć
Galeria

Przejdź do pełnej galerii Call of Duty 4: Modern Warfare

Zobacz też
Słowa kluczowe: call, of, duty, modern, warfare, infinity, ward, activision, recenzja

Podobne newsy:

» Zombie w Modern Warfare 2?
94%
» Call of Duty: Modern Warfare 3 - nowy trailer
89%
» Modern Warfare 2 - kontrowersje
88%
» Call of Duty marką wartą fortunę
80%
» Modern Warfare 4 nadciąga?
78%
 
Podobne artykuły:

» Call of Duty: Modern Warfare 2 - recenzja
89%
» Call of Duty: World at War - recenzja
74%
» Call of Juarez: Bound In Blood - recenzja
33%
» X-MEN Origins: Wolverine - recenzja
29%
» Prototype - recenzja
29%

Mamy 1 zapisanych komentarzy

Nivo
2009-08-01 13:48:48
| Odpowiedz
Misja typu stealth w Prypeci to majstersztyk, na długo zapada w pamięci. Kapitalna produkcja.


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.


Dodaj komentarz, użytkowniku niezarejestrowany

Imię:
Mail:

Stolica Polski:



Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.




Artykuły

Gry komputerowe
Główne Menu

Gry RPG

Polecamy

Patronujemy
Aktywność użytkowników
madda99 zarejestrował się! Witamy!
_bosy skomentował Blood 2: The Chosen - recenzja
_vbn skomentował Mapy Starego Świata
wokthu zarejestrował się! Witamy!
_Azazello Jr skomentował Gdzie diabeł nie mówi dobranoc. "Mistrz i Małgorzata”, Michaił Bułhakow - recenzja
Gabbiszon zarejestrował się! Witamy!
Liskowic zarejestrował się! Witamy!
_Kamila skomentował "Brudnopis", Siergiej Łukjanienko - recenzja

Więcej





0.151 sek