Wśród osób śledzących wydarzenia w szeroko rozumianej branży gier panuje wiele stereotypów. Do niedawna jeden z nich mówił, że gra oparta na komiksowej licencji musi okazać się drogim gniotem. Spiderman niestrudzenie zawodzi fanów raz na rok czy też dwa, a Superman już dawno sobie odpuścił. Obecna generacja konsol, nie tak już nowa, może się pochwalić całkiem udanym występem Wolverine’a, ale dopiero Rocksteady ze swoim
Arkham Asylum pokazali jak robić dobre „gry na licencji”. Teraz człowiek nietoperz powraca, zawczasu wziąwszy sobie do serca jedną z maksym Cliffa B. – bigger, better, more badass.
Od buntu w Arkham minęło trochę czasu, a odsetek wariatów i zboczeńców w Gotham znacząco wzrósł. Stąd konieczne było wydzielenie dla nich większej przestrzeni. Miejscy projektanci z wydziału gospodarki przestrzennej wpadli na genialny pomysł. Część metropolii została całkowicie odcięta od świata zewnętrznego, a zamkniętych w niej psychopatów pozostawiono samych sobie. Na kłopoty nie trzeba było długo czekać i żeby nie zdradzać fabuły (bo już samo pojawienie się w dzielnicy Batmana nie jest tak oczywiste) powiem jedynie, że spotkamy mnóstwo starych znajomych, jak i paru nowych złoczyńców. Ciekawskim zdecydowanie polecam krótki most fabularny pomiędzy Asylum i City w postaci całkiem niezłego komiksu.
Głównym krokiem naprzód w wykonaniu Rocksteady miało być zagwarantowanie graczom olbrzymiego, w pełni otwartego terenu. Pewne ograniczenia istnieją, znikając w miarę postępów w ramach głównego wątku
Arkham City. Zabójcze tempo opowiadanej historii i nieodparte wrażenie, że kolejne zadanie jest wyjątkowo pilne (czyt. musi zostać wykonane jak najszybciej, bo inaczej [wstaw coś złego]) sprawia jednak, iż okolica przytłacza swoim ogromem. Miałem momentami wrażenie, że nigdy nie zdołam jej odpowiednio zwiedzić. Po czasie mam zdaje się , że jest to wypadkowa ogrywania wersji PC (przy Xboxie miałbym parcie na achievementy), ale z przyjemnością siądę nad tym tytułem jeszcze raz – z padem w dłoni.
Jak przystało na grę z elementami sandboxowymi, twórcy oferują graczowi różnej maści zadania poboczne. Zasadniczo podzielić je można na dwie kategorie. Pierwsza obejmuje questy nadawane Batmanowi przez napotkanych NPC, które są mile zróżnicowane i potrafią pozytywnie zaskoczyć swoją długością. Druga natomiast to, znane już z
Arkham Asylum, zagadki pozostawione przez Riddlera. Czasem ograniczają się do podniesienia ukrytego przedmiotu, innym razem do rozwiązania łamigłówki, a innym razem polegają na rozbiciu drobnej szajki zbójów przy równoczesnym poszanowaniu dla życia przetrzymywanych przez nich zakładników.
Na wzmiankę zasługuje również powrót challenge’ów. Zasady pozostały niezmienione, bo od gracza wymaga się nadal, aby pokonał jak najsprawniej daną grupę przestępców. Rocksteady dość szybko sypnęło kilkoma DLC, które pozwalają na podejście do opisywanych wyzwań nie tylko w osobie Batmana, ale także Robina, Nightwinga lub Catwoman. Dodatek z tą ostatnią jest z resztą całkiem rozbudowany, posiada bowiem namiastkę warstwy fabularnej.
Jedną z cech charakterystycznych Nietoperza są przeróżne zabójcze gadżety.
Arkham City daje do dyspozycji praktycznie wszystkie pozycje z arsenału swojego prequela i robi do już na samym początku rozgrywki. Później stopniowo dawkowane są nowe przyrządy lub nowe zastosowania dla starych zabawek. Najbardziej do gustu przypadły mi granaty, zamrażające nogi zbirów, tworząc z nich łatwe cele. Przydatna jest także możliwość rozpięcia linki pomiędzy dwoma punktami, dzięki czemu Batman może przycupnąć, tworząc w ten sposób prowizoryczny punkt obserwacyjny. Upgrade otrzymała także peleryna, która pozwala teraz na znacznie dłuższe szybowanie, bardzo przydatne przy przemierzaniu dużych i otwartych lokacji.
Grafika prezentuje się fantastycznie. Choć z pozoru nie została znacząco podrasowana względem
Arkham Asylum, to nieszablonowy i dokładny projekt oddanej graczom do dyspozycji dzielnicy pozwala silnikowi na pokazanie swoich pełnych możliwości. Tytuł prezentuje się jak na Batmana przystało - Jest mroczną mieszanką gotyku i hi-tech dopracowaną do najmniejszego szczegółu. Uwierzcie mi, screeny i trailery nie oddają w pełni wrażenia, jakie robi
Arkham Asylum. Warstwa audio, rozumiana jako muzyka, odgrywa drugorzędną rolę, ale robi to w pełni profesjonalnie poprzez umiejętnie dobranie danych motywów do zwiedzanych lokacji. Natomiast gra aktorska to ekstraklasa gier wideo.
Batman przez wielu uznawany był za króla komiksowych superbohaterów. O ile przez lata omijał szerokim łukiem sektor wysokobudżetowych gier wideo, to jego pojawienie się z miejsca okazało się sukcesem. Po ograniu
Arkham City widać bezsprzecznie, że Rocksteady włożyło mnóstwo pracy, aby pozostać na szczycie. Niezależnie od tego, czy inni herosi postanowią podjąć wyzwanie, Batman będzie już daleko z przodu, mierząc się z absolutnymi liderami list sprzedaży. Polecam.
Ocena: 9/10 
Produkty do recenzji dostarczyła firma Cenega Poland