Gry PC >> Recenzje >> Prototype

| | A A


Autor: Algeroth
Data dodania: 2009-06-29 21:43:19
Wyświetlenia: 7335

Prototype - recenzja

Wiele już powstało gier, filmów i książek, których „głównym bohaterem” była jakaś tajemnicza zaraza zmieniająca swoje ofiary w bezmózgie zombie. Przeważnie przeciwko całym hordom żałośnie powolnych i niezbornych potworów stawał Bohater. Bohater był nadludzko sprawny, niesamowicie silny i niezwykle wytrzymały. Po długiej walce prawie zawsze udawało się Bohaterowi odkryć źródło zarazy i uratować świat. W zasadzie jednak było to bez znaczenia, bo wcześniej wybił wszystkich zainfekowanych ludzi. Nudne? Owszem.

Gdy obejrzałem intro „Prototype”, byłem pełen złych przeczuć – gra zapowiadała się na kolejny sztampowy produkt dla niezbyt rozgarniętego odbiorcy. Dodatkowo fakt, że jest to port z konsoli, kazał mi się przygotować na szereg bugów, kiepską oprawę audiowizualną i rozgrywkę uproszczoną do oporu. Życie jest jednak pełne niespodzianek…

Zacznijmy od owego ogranego szkieletu – fabuły. Nie da się ukryć, że jest to najsłabsza strona gry. Wcielamy się w niej w Alexa Mercera – byłego pracownika korporacji (oczywiście diabolicznej) Gentek, który pewnego niezbyt pięknego dnia obudził się w kostnicy, a jego lekko podpuchniętym oczętom ukazał się widok dwóch patologów wprost palących się do sekcji. Alex uciekł i z czasem przekonał się, że coś się w nim zmieniło – za sprawą bliżej nieokreślonych modyfikacji genetycznych zyskał zdolność rekombinacji swojego ciała, otrzymując cały wachlarz nadludzkich mocy (najbardziej prozaiczne z nich to super siła, umiejętność biegania po ścianach i wykonywania olbrzymich skoków, czy ostrza, w które zamieniają się jego palce). Ponadto ktoś biegał w ołowianych bucikach po jego mózgu i nie pamięta zupełnie niczego. W mieście wybucha tymczasem tajemnicza zaraza, a Alex wie, że w jakiś sposób jest z nią powiązany i rozpoczyna swoją krucjatę przeciwko tym, którzy zrobili z niego potwora. W zasadzie to cała intryga, której uświadczymy w „Prototype”. Dodajmy jeszcze elementy rządowego spisku, wynaturzonych badań korporacji i bezwzględnych wojskowych jednostek specjalnych i mamy opowieść o składzie 100% schematu. Generalnie jest nudna, przewidywalna i co najmniej głupawa. Na szczęście sprawę ratuje nadspodziewanie dobry gameplay.



Już sam sposób poznawania fabuły jest dość oryginalny – główną ścieżkę intrygi poznajemy w kolejnych misjach, jednak nie są to wszystkie dostępne informacje. Biegając po Nowym Jorku (a między misjami możemy to robić do woli), czasem znajdziemy osoby, które są zamieszane w spisek. Alex może wtedy je dopaść i wchłonąć (kolejna ze zdolności), odzyskując trochę zdrowia i poznając tym samym ich wspomnienia – wątki fabuły. Całość tworzy „sieć intrygi”, dostępne w każdej chwili zestawienie wszystkich elementów układanki.

Jak już wspomniałem, w grze chodzi generalnie o wykonywanie misji, które popychają fabułę do przodu. Sporą część zadań można wykonać na dwa sposoby: albo wpadając w tłum przeciwników, siekając wszystko co się rusza, albo skradając się i upodabniając się do swoich wrogów, bo to Alex też potrafi. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie by biegać (a właściwie skakać i latać) po mieście, wykonując zadania poboczne i stawiając czoła różnego rodzaju wyzwaniom (typu „zabij daną liczbę wrogów, by dostać punkty ewolucji”). A właśnie – punkty ewolucji. W czasie gry praktycznie za każde osiągnięcie otrzymujemy punkty, które możemy wydać na rozwój Alexa. Wybierać można z naprawdę szerokiej palety udoskonaleń (nowych mocy ofensywnych, obronnych, ruchów i ciosów), a ich kombinacja może być dowolna (choć niektóre misje wymagają posiadania jakiejś umiejętności). Całość jest bardzo fajnie rozwiązana, choć punktów jest tak dużo, że bez problemu można kupić wszystkie usprawnienia.

Alex jest więc takim ubermenschem, który walczy o prawdę o sobie, a przy okazji chce uratować Nowy Jork przed zagładą. Sprawy nie ułatwia to, że wszyscy są przeciwko niemu, ale co to dla niego? Jak prostacko by to nie brzmiało, sprawia naprawdę sporo radości. Swobodne przemieszczanie się po dachach, ścianach i w powietrzu od nowa definiuje pojęcie free roaming game. Bezstresowa rozwałka otoczenia i przeciwników, których są całe hordy, przykleja do twarzy gracza banana i przysparza przedniej rozrywki. Nie może tu być oczywiście mowy o jakimkolwiek wysiłku umysłowym – wszystko podane jest na tacy, a fabuła jest całkowicie liniowa. Czasem jednak można przesiedzieć nad grą sporo czasu, nie robiąc niczego konkretnego – po prostu zwiedzając miasto, które tętni życiem: część jest zainfekowana (z czasem obszar ten się poszerza), a część kontroluje wojsko. Zasadniczo więc gra się prosto, przyjemnie i bezstresowo.



Nie można oczywiście nie wspomnieć o graficzno-dźwiękowej stronie „Prototype”. W przeciwieństwie do recenzowanego przeze mnie niedawno „X-MEN Origins: Wolverine”, w tym przypadku bez wątpienia widoczny jest konsolowy rodowód tej produkcji. Tekstury są nienajwyższej rozdzielczości, modelom brakuje szczegółów, budynki wyglądają jak z tektury, a efekty towarzyszące biegom Alexa po ścianach etc. nie przekonują. Owszem, są różne smaczki w rodzaju pękającego asfaltu, gdy nasz bohater ląduje na nim skoczywszy z wieżowca, czy spore możliwości demolowania otoczenia, ale to nie wystarczy. Gra momentami wygląda wręcz biednie. Teoretycznie można to tłumaczyć mnogością obiektów, które na raz pojawiają się na ekranie (Alex, tłumy zombie, wojskowe czołgi i helikoptery etc.), jednak developerzy (studio Radical Entertainment) mogli się nieco bardziej postarać przy konwersji. Paradoksalnie bowiem, świat o wiele lepiej wygląda w szerokim planie, z masą poruszających się na ekranie obiektów, niż na zbliżeniach postaci w filmikach między misjami. Gwoździem do trumny jest bezsensowna chwilami praca kamery, skutecznie utrudniająca grę.

Z dźwiękową stroną gry nie jest niestety lepiej – występuje tu przede wszystkim bardzo poważny bug. Podstawowy poziom głośności ustawiony jest niezwykle nisko (mimo przestawienia suwaków w opcjach do oporu) i żeby cokolwiek słyszeć, trzeba podkręcać głośniki. Problem ten jest rzekomo znany producentom, jednak żadnego jego rozwiązania jak na razie nie ma. Gdy już jednak rozkręcimy głośniki do oporu, słychać przyzwoite udźwiękowienie i nic ponad to. W zasadzie jedynym wyróżniającym się elementem są tu bardzo klimatyczne komunikaty radiowe wojska walczącego z zainfekowanymi i niejednokrotnie z Alexem.



Trudno jest jednoznacznie ocenić „Prototype”. Jeżeli traktować go tylko jako prostą, nie wymagającą rozrywkę, to jest to pozycja przednia, nawet uwzględniając pewne braki w jej wykonaniu. Poziom adrenaliny nieraz skacze pod sufit, a radość z wykonywania misji w pełni wynagradza poświęcony czas. Nie można też odmówić tej produkcji pewnej dozy oryginalności – o ile fabuła i założenia są bzdurne, to mechanika rozgrywki wprowadza parę odkrywczych i ciekawych rozwiązań (vide „sieć intrygi”, czy sama koncepcja rekombinacji ciała głównego bohatera). Jeżeli jednak rozpatrywać gry jako rozrywkę dostarczającą czegoś więcej, niż tylko młócki, to „Prototype” jest zawodem i pozycją zwyczajnie nudną. Warto jednak spróbować i przekonać się, czy taki rodzaj zabawy nam odpowiada, bo szkoda przegapić taką okazję do zabawy.

Ocena: 6/10

Lubię to
 Lubi to 0 osób
 Kliknij, by dołączyć
Galeria

Przejdź do pełnej galerii Prototype

Zobacz też
Słowa kluczowe: prototype, radical, entertainment, activision, recenzja

Podobne newsy:

» Diablo III - pre-order
25%
» Call of Duty: Black Ops 2 - w sprzedaży
22%
» Wymagania Modern Warfare 2
22%
» Mass Effect 2 zamiast Black Ops 2?
22%
» Cięcia w wirtualnym Warhammerze
22%
 
Podobne artykuły:

» Windchaser - recenzja
40%
» X-MEN Origins: Wolverine - recenzja
40%
» Call of Duty 4: Modern Warfare - recenzja
29%
» Sierociniec - recenzja filmu!
29%
» Fantazyn #6 - recenzja!
29%

Mamy 3 zapisanych komentarzy

_vault dweller
2009-07-04 14:34:47
| Odpowiedz
Podobało mi się podsumowanie pewnej recenzentki - jeśli ta gra nie sprawia ci frajdy, to może powinieneś poszukać innego hobby. Od siebie proponuję szachy.
Jest to zdecydowanie najlepsza gra akcji, w jaką grałem od bardzo dawna. Moim zdaniem trzeba być urodzonym malkontentem, żeby się przy niej źle bawić.
Pozdrawiam.


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
Algeroth
2009-07-06 17:48:49
| Odpowiedz
Ależ ja nie piszę, że gra nie sprawia frajdy - daje jej naprawdę sporo :] Rażą jednak pewne mankamenty wykonania. No i gracz lubiący używać mózgu się tu nie pożywi :P


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.
_Lord_Destroyer
2009-07-20 15:56:03
| Odpowiedz
O ile sama fabuła nie jest wysokich lotów i można rzec, że wszystko już gdzieś tam wcześniej było, czy to w grach, czy w filmach, o tyle przedstawienie fabuły w postaci sieci wspomnień, które powolutku łączą się w całość, a które bardzo przyjemnie się ogląda (wrażenie robią te, ukazujące treningi czy przedstawiające medoty działania i motto formacji Balck Watch). Montaż prawdziwych urywków filmowanego materiału czy urywek fotografii, rodem z fallout jest moim zdaniem dość przyjemny w odbiorze.
Oczywiście - w więcej niż kilku wspomnieniach można zauważyć popularną i wszędobylską tendencje kopiuj-wklej, to jednak powtarzające się urywki zdjęć jakoś strasznie mnie nie odrzuciły.


Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.


Dodaj komentarz, użytkowniku niezarejestrowany

Imię:
Mail:

Stolica Polski:



Twój komentarz został dodany!

Kliknij, aby odświeżyć stronę.




Artykuły

Gry komputerowe
Główne Menu

Gry RPG

Polecamy

Patronujemy
Aktywność użytkowników
madda99 zarejestrował się! Witamy!
_bosy skomentował Blood 2: The Chosen - recenzja
_vbn skomentował Mapy Starego Świata
wokthu zarejestrował się! Witamy!
_Azazello Jr skomentował Gdzie diabeł nie mówi dobranoc. "Mistrz i Małgorzata”, Michaił Bułhakow - recenzja
Gabbiszon zarejestrował się! Witamy!
Liskowic zarejestrował się! Witamy!
_Kamila skomentował "Brudnopis", Siergiej Łukjanienko - recenzja

Więcej





0.217 sek